7 paź 2007

dzień 16 - 01.10.2007 - Istambul, Warszawa, Olsztyn

Długo nie śpimy.... Spanie w samolocie to nie jest to, co lubię najbardziej... Przestawiamy czas o 4 godziny - na czas turecki.... Jest około 4.30. Stewardzi zaczynają rozdawać śniadanie. Jemy i już około 5.50 szczęśliwie lądujemy na lotnisku Ataturka w Stambule. Mamy tu około 5 godzin oczekiwania. Na szczęście nie jest już tak źle jak podczas przesiadki w drodze do Bangkoku.... Spacerujemy, siedzimy, obserwujemy tablice odlotów...
Tureckie lotnisko również jest imponujące.. Każde lotnisko jest imponujące w porównaniu z warszawskim Okęciem ;)))







Samolot do Warszawy ma 20 minut opóźnienia. Niewiele na szczęście. Startujemy o 11.10. Znowu przestawienie zegarków - jeszcze o godzinę... Przynajmniej strefą czasową jesteśmy już w Polsce :))) Lot przebiega bez zakłóceń. Posiłek i już o godzinie 12.30 jesteśmy w Warszawie.

Tu dość długo oczekujemy na bagaże (polska organizacja pracy...). W tym czasie każdy dzwoni, esemesuje - z informacją, że szczęśliwie dotarliśmy do Starego Kraju :)

W końcu są bagaże.... Wychodzimy do hallu głównego, tłumy oczekujących....

I raptem - co widzę???? Dwie Krakowianki (czytaj: dziewczyny ubrane w kwieciste wianuszki na głowach) witają mnie kajzerką i solą :))))))))))))))))))) Takiego powitania nie spodziewałem się. Komitet powitalny jest po prostu najokazalszy na całym Okęciu :))) Jestem tak zakręcony, że nie wpadam na to, żeby zrobić im zdjęcia.... Ale Nuska i Żmijka - dzięki serdeczne - było mi naprawdę miło :)))))


Następuje najgorsze - pożegnania!!!! Musiało to kiedyś nastąpić :((((

Moje "koleżanki powitalne" pomagają mi wydostać się z Okęcia... Z nimi róznież się żegnam. W końcu odbieram moje autko, za któym tak bardzo tęskniłem ;)))

W miarę sprawnie udaje mi się wyjechać z Warszawy. Postój robię sobie w okolicach Nidzicy, w "Zajeździe pod gołębiem"...


Zamówienie raczej oczywiste: żurek po polsku, pierogi z mięsem i kawa sypana :)))) Niby nie tęskniłem za Polską - ale jednak :)))


Po posiłku rzut oka na okolicę... Na szczęście świeci słoneczko.. Polska złota jesień....



Do domu już niedaleko... Około godziny 18-tej jestem w Olsztynie....

Tak kończy się moja wielka przygoda z Tajlandią....

Pozostają wspomnienia, zdjęcia, nowe znajomości, Rolex, Omega i garnitur a'la Armani :))))



Na zdjęciu trochę wygnieciony - ale kto by nie był wygnieciony po 30 godzinach podróży ;)))




13 komentarzy:

Mat1 pisze...

SUPER napisane....kunszt....i miszczunio jesteś.!!!!....dzięki.!!!!

Anonimowy pisze...

Czytałam z zapartym tchem, lubię taki styl i życzę jeszcze wielu wypraw i tak fajnych reportaży. Pozdrawiam

matanzas pisze...

Fajnie napisane !! wróciły wspomnienia z mojej wyprawy do Tajlandii pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Super wyprawa i super relacja.
Zaraziłeś mnie Tajlandią, jużzaczynam poszukiwania na przyszły rok :)

Gratulacje i pozdrowienia.

Anonimowy pisze...

az chcialo sie czytac..

matanzas pisze...

Fajnie się czytało !!!Byłem w Tajlandii i czytając powróciły wspomnienia :) Pozdrawiam darek 1969

Anonimowy pisze...

Właśnie wstawiłam żeberka na żurek.Czytając tak się zamyśliłam że "obudził" mnie swąd przypalanego mięsa. Czytałam z zapartym tchem. Rozwazam wyjazd do Tajlandii . pozdrawiam !!!

Anonimowy pisze...

Mani świetnie napisane, nie za dużo;-) i z super poczuciem humoru:-)
Grażka

Anonimowy pisze...

Super reportaż Pozdrawiam serdecznie bbdelta . Zapraszam na moją str internetową http://bbdelta.fotosik.pl

Anonimowy pisze...

rewelacjna relacja z podróży,przeczytałam wszystko jednym tchem i koniecznie muszę tam pojechać:)

Anonimowy pisze...

Lecę do Tajlandii z rodzinką pod koniec marca - na cały miesiąc!!! :)
Każda informacja jest na wagę złota:)
Gorące pozdrowienia!

Anonimowy pisze...

Mirek jesteś WIELKI.
Czytając Twoje wspomnienia spedziliśmy sympatyczny wieczór przy drinku. Dzięi Twoim relacjom pokonam starch dalekiego latania.
Lecimy na wakacje do Baśniowej Tajlandii.Mamy nadzieję na równie doborowe tpowarzystwo.
Pisz dalej , twoje relacje z Wietnamu mają super zdjęcia -robisz postępy. pozdr.

mkkolsztyn pisze...

cieszę się, jeśli ktoś z mojego powodu może sobie wypić ;)
Kolejny wyjazd - już za miesiąc - to znowu Tajlandia więc nie wiem czy po powrocie będę coś pisał czy raczej same foty tym razem...
Dzięki za miłe słowa :)