6 paź 2007

dzień 9 - 24.09.2007 - Wioska Słoni - Maetaman, ogród orchidei

Dziś dzień, na który wszyscy czekali od samego początku wyjazdu. Co prawda wszystko co dziś zobaczymy jest nieobowiązkowe i dodatkowo płatne (1200 bathów plus napiwki - łącznie 90 bathów - dla "bawolarza", "tratwiarza" i "słoniarza"), ale chyba wszyscy z grupy w dzisiejszym dniu uczestniczyli.
Wstajemy rano, śniadanko i punktualna zbiórka przed hotelem. Spoglądam na ustawiony przed wejściem "ołtarzyk" poświęcony Królowi Ramie IX (jakich wiele w tym kraju). Data na tablicy jest prawidłowa. Tak, w Tajlandii mamy już rok 2550 - liczony od narodzin Buddy:
Pierwsze swe "autobusowe kroki" kierujemy do wioski słoni
No i w końcu są!!! Słonie!!! Setki słoni!!!! :)))
Wszystkie czekają na nas, nasze pieniądze, banany i pędy bambusa ;))) Tylko w tej wiosce zrobię dziś 157 zdjęć. Za niektóre z nich wypada zapłacić, na szczęście grosze, bo tylko po 20 bathów. Płatne "pozycje" to np.


Na szczęście nie jestem maniakiem robienia zdjęć sobie więc za dużo kaski na zdjęcia nie poświęcam. Ale pstrykam bez opamiętania :)))
I z przodu
i z tyłu
i z boku
i twarzą w twarz

i pod kątem


i dźwigające

i witające

i stojące
i siedzące

pracujące

malujące


tankujące ;)

i występujące


Kąpiel słoni jest równie fascynująca :)))



OK, do słoni jeszcze powrócimy :)))
Teraz udajemy się na wysokie podesty, z których zostajemy zapakowani do bryczek ciągnionych przez bawoły... Zachwyt nad otoczeniem przeplata się z bolesnymi wstrząsami - wozy są na drewnianych kołach ;(((






Ufff... Koniec przejażdżki bryczkami... Z radością zeskakujemy i.. przed nami nowe możliwości zakupowe.... Stragany :)))) Ja nadal jestem twardy...
Do czasu - ulegam małej dziewczynce, która proponuje mi zakup dzierganej bransoletki na rękę :)))

Ale co tam dziewczynka, co tam bransoletka!!!! Słonie nadjeżdżają!!!!



Wskakujemy dwójkami na te słonie i już teraz nie wiem co bardziej przeżywać: czy to, że siedzę na słoniu, czy widoki jakie się rozpościerają wokół, czy to, że słoń co chwilę podnosi w naszym kierunku trąbę w celu uzyskania bambusa czy banana :)
Skąd banany i bambusy??? Co jakiś czas stoją wysokie platformy, na których siedzą Panie sprzedające takie frykasy. Cena: 20-30 bathów za wiązkę.. No i jak tu nie kupić, skoro słoń prosi ;)))
Więc jedziemy..... Rafał, na niektórych zdjęciach zrobiłem Ci kwadratową twarz, no bo Cię nie pytałem o zgodę, czy mogę Cię w necie umieszczać..... Jak kiedyś to przeczytasz i się zgodzisz to przywrócę Ci dawne kształty ;))) Ale musiałem te zdjęcia wykorzystać, a Ty z kadru nie zlazłeś ;)))

ps. No i Rafał kazał się odkryć na zdjęciach, bo twierdzi, że wygląda jak poszukiwany ;)))

widoki jak mówiłem pięęęękne :)))


a słoń je i je :)


jeszcze przeprawa przez rzekę



I zaraz kończymy naszą okołogodzinną przygodę na karku słonia

Chwila odpoczynku i obiad.. Tu w oko wpadł mi ciekawy, a przy okazji bardzo smaczny owoc - rambutan


OK, nie samym jedzeniem człowiek żyje... Na dziś jeszcze nie koniec atrakcji.... Teraz udajemy się na spływ tratwami. Madzia, Marcin, Krysia, Aga i znowu Rafał - Wasze twarze odkryję dopiero, jak wyrazicie mi na to zgodę....
i znowu PS... Aga również nie życzyła sobie kratki na twarzy :)))

Ja chętnie pomagam naszemu "flisakowi" ;)))
widoki wprowadzają w zadumę ;))


a ja spokojnie spijam mleczko kokosowe... Tak szczerze, to zawsze wyobrażałem sobie, że będzie to miało lepszy smak ;))))

Nawet nie wiem kiedy, ale wizyta w Wiosce Słoni dobiegła końca
Wsiedliśmy do autobusów strasznie wymęczeni. Ale to jeszcze nie był koniec atrakcji na dziś... Fauny dziś było dużo, to przerzuciliśmy się na florę ;)))
Pojechaliśmy jeszcze do ogrodu orchidei....
I kilka fotek tych pięknych kwiatów







Później już był tylko powrót do hotelu w Chiang Mai. Nawet nie bardzo pamiętam, co tego wieczoru robiliśmy.. Chyba po kolacji poszliśmy do sklepu po piwo i przeżywaliśmy później to, co dzisiejszego dnia widzieliśmy... To akurat mało ważne... Wrażenia właśnie z tego dnia nadal są silne i nadal uważam, że był to najpiękniejszy dzień wycieczki... I wart był nie tylko wydanych 1200 bathów, ale na pewno dużo większej kaski....

Brak komentarzy: