5 paź 2007

dzień 6 - 21.09.2007 - Phitsanulok, Sukothai, Chiang Rai

Hotel w Phitsanulok był tak kiepski, że nie chciało mi się nawet go fotografować ;( Na szczęście spędziliśmy w nim tylko jedną noc. Stąd też załączam tylko fotkę klucza od pokoju ;))
Po śniadaniu jedziemy do świątyni Wat Mahathrat z XIV wieku, w której w stupach przechowywane są relikwie Buddy - nikt nie wie, jakie ;)) Przed świątynią "Tubylcy" oddają cześć Buddzie:


A wewnątrz??? Niespodzianka - posągi Buddy ;)))) Między innymi czczony w całej Tajlandii Phra Buddha Chinaraj
I inni ;)))

Jedziemy dalej. Po drodze zatrzymujemy się przy młynie ryżowym:
"Terroryści" ;))) pilnują ryżu....

A młyn się kręci ;)


i dalsza podróż - do Sukothai - miejsca kultu Matki Wody. Tu mała odmiana - z racji obszaru, jaki jest do zwiedzenia, jeździmy rowerami, a chętni motorikszami...Zwiedzamy park historyczny - pozostałości po stolicy Tajlandii w latach 1238-1438. Ta część historii Tajlandii to złoty okres w dziejach kraju, rozwój języka, kultury, sztuki.
Budda Siedzący:
i nie tylko siedzący....

Budda Kroczący (podobnie jak poprzedni bardzo znany i czczony):
Oczywiście mnie jak zwykle bardziej interesuje zieleń :)))




Nawet w stawie dbają o porządki:


Kolejne dziwne stoisko handlowe. Tu można kupić popakowane w worki żywe ryby... Tym razem niekoniecznie do jedzenia. Miejscowi kupują je celem wypuszczenia ich na wolność w pobliskich kanałach. To kolejny sposób na oddanie czci Buddzie lub zmarłym bliskim...


Mamy dziś dużo do przejechania. Nocujemy w Chiang Rai, czyli najdalej na północ wysuniętym punkcie programu wycieczki. Więc jedziemy. Po drodze obiad, ewentualnie nieduże zakupy. Wieczorem dojeżdżamy na miejsce... I tu niespodzianka.. Takiego hotelu nie spodziewaliśmy się. Jest to ośrodek SPA o nazwie Goldenpine Resort Chiangrai. Ośrodek należy do tajskiego turoperatora, który nam organizował całą tajlandzką imprezę (SI Tours) i zależy im na tym, aby grupy spędzały tam więcej czasu... Jutro - po porannych oględzinach terenu okaże się, że miejsce warte jest spędzenia tu dwóch kolejnych nocy :)))
Dziś tylko zdjęcia z pokoju:




Kolacyjka w tym dniu dodatkowo płatna - 400 bathów. Ale nie ma za bardzo innej możliwości niż jej wykupienie, gdyż hotel znajduje się około 15 km od miasta. Warto wydać tę kaskę - jedzenie pierwsza klasa...
Po kolacji - integracja na tarasie.
Tak minął dzień i wieczór dnia szóstego ;)))
Czas spać, jutro bardzo ciekawy dzień - krótka wizyta w Birmie i w Laosie...

Brak komentarzy: