Rafał prosi o taki dopasowany w talii. Krawiec mówi: "OK, ale Twojemu koledze tak nie zrobię"... Znowu nie rozumiem dlaczego??? Przy mojej zgrabnej figurze??? ;)))
A..... Dużo pisałem o seven - eleven.. Pstryknąłem fotkę żebyście - jak już pojedziecie - wiedzieli, gdzie zaopatrywać się w spożywkę :)
No więc - obkupieni - idziemy dalej na plażę... Rzut oka na główną ulicę w Jomiten:
No i jesteśmy na plaży.... Małe zdziwienie, chociaż potwierdza się to, o czym wiedzieliśmy już gdzieś z netu... Plaża nie jest czysta... Woda również nie jest czysta...... Poza tym - tylko nieliczne leżaki są zajęte, plaża świeci pustkami, mimo iż wynajęcie leżaka kosztuje tylko 20 bathów....
Ja - najodważniejszy przecież ;) - nawet postanawiam zanurzyś się w wodzie... Dochodzę mniej więcej do kolan... O uda już się boję, bo woda jakaś nieprzezroczysta ;))) No i co tu robić??? Szybka decyzja - wracamy na basen hotelowy... Decydujemy też, że na jutro wynajmiemy łódź i popłyniemy znowu na wyspę.Zegarek podoba się i Madzi i Adze i Rafałowi... Ale - jakie szczęście - jest tylko jeden :))))))) Pan nawet wzywa posiłki - koleżankę z zegarkami, ale ona też nie ma.... Obiecuje, że ok. 18-tej przyniesie nam pod hotel kolejne 3 sztuki...
Wracamy do hotelu. Po drodze - lokalne biuro podróży. Wysyłamy Rafała na zwiady - wynajęcie na jutro 20-osobowej motorówki na cały dzień będzie kosztowało 4200 bathów (po negocjacjach). OK, ale trzeba zebrać 20 osób!!! Od tej pory zaczepiamy wszystkich Polaków z naszego hotelu... Okazuje się, że nie jest łatwo - konkurencyjna grupa - nazwijmy ją Arka Gdynia (wtajemniczeni wiedzą, o co chodzi) też zbiera grupę...
Lokujemy się na basenie.. Ja po wczorajszej wyspie - mimo iż bez słońca, nie decyduję się na zdjęcie t'shirta - jestem jakby czerwonawy :)))
Zaczynamy narzekać... Na wakacjach nie ma "letko" ;))) Plany na dalszą część dnia są bardzo napięte:
16.30 - jakiś lunch
17.45 - ma przyjść pod hotel Pani z zegarkami
18.00 - na tą godzinę umawiamy w hallu hotelu wszystkich, którzy chcieliby z nami jutro płynąć na wyspę
18.30 - trzeba zarezerwować łódź, bo biuro zamyka się o 19.00
19.00 - piwo u Rafała w pokoju
20.00 - przymiarka garniturów
20.30 - wyprawa na Walking Street...
Cholercia - nawet na wakacjach człowiek nie ma chwili na odpoczynek ;)))
Ale jakoś musimy podołać...
Obiadek - dziś decydujemy się na pizzę w pobliskiej rosyjskiej knajpie. Koszt pizzy to 220 - 280bathów. Ale rozmiar ma taki, że nawet ja mam problemy z jej przejedzeniem...Jemy, i czujemy, że wiatr wzmaga się coraz bardziej.. Zaraz po posiłku przechodzimy na drugą stronę ulicy i już jestyeśmy na plaży... Zaniepokojenie - fala dość duża... Czy oby bezpiecznie będzie jutro płynąć na wyspę???
Nic to.. Damy radę... Liczymy na to, że jutro będzie lepiej :) Wracamy czem prędzej do hotelu, bo miała się pojawić Pani od zegarków.. Niestety - okazuje się niesłowna.. Nie pojawia się :( Chociaż dla mnie to raczej :), bo tylko ja będe miał tak piękną Omegę :)))
No więc o 18.00 zebranko... Nie jest źle, zebrało się 17 osób, czyli wynajęcie łodzi na jutro będzie kosztowało 247 bathów od osoby (20 PLN)... Zbieramy kaskę... Szybciorkiem do BP, rezerwujemy z zastrzeżeniem, że jak rano będzie wiało tak jak dziś to zrezygnujemy... Zakupki w 7-11 - piwko - i czas na kolejny punkt napiętego programu - piwko w pokoju...
Czasu jest niewiele. Już chwilę przed 20.00 jesteśmy u "tailora".... Mój garnitur ma już swój zarys ;)))
OK, zgłaszam małe poprawki i pędem wskakujemy do pickup'a. Jedziemy na Walking Street.... Ta ulica ma coś w sobie.... W każdym zaułku, w każdych drzwiach, w każdym oknie dzieje się tak dużo, że człowiek skupić się nie może ;)))
Nie jesteśmy sami.. Wszędzie tłumy ludzi...
No to jeszcze kilka fot:
Pamiętając jedną zasadę - nigdy nie wiesz, czy na pewno trafisz na kobietę - poprzestajemy na wzrokowych doznaniach :)))
Wymęczeni tym intensywnym dniem wracamy do Jomiten..
O dniu świastaka już nie muszę chyba pisać ;))) Piwko i lulu.... :)
Kolorowych snów :)
3 komentarze:
Z całym szacunkiem , super wycieczka ale nie musi Pan się chwalić że kupił podróbkę zegarką OMEGA.Mam nadzieje że zrobił Pan to dla zabawy(wątpliwej) i nie chodzi Pan w nim. Dla uświadomienia zegarki OMEGA w Polsce zaczynają się od ponad 4 tys zł. Tajlandia jest tania ale nie aż tak:):)Legenda marki OMEGA na pewno nie jest tak wyceniana:):)
dzięki za szacunek :)
Zegarka nie noszę jeśli ma to w czymś pomóc, ale - wybacz - bawię się świetnie :)
Nawet tutaj można natknąć się na komentarz ultramoherospołeczniaka, naprawdę nieoceniona przydatność Pańskiego komentarza Panie Omega, ja za to dziękuję za doskonałą formę przybliżenia tej przygody i z pewnością atakuję z żonką w ten deseń. pozdrawiam Cię Mirku i dzięki raz jeszcze. Gruby
Prześlij komentarz